Może również zadawać dodatkowe pytania. Ma prawo do korespondencji z nim za naszym pośrednictwem min. raz na miesiąc póki przebywa w ośrodku lub raz na pół roku po jego reintegracji. Aby adoptować dziecko, musisz zadeklarować chęć comiesięcznego wsparcia finansowego w wysokości 200 zł (cała kwota) lub 100 zł (połowa kwoty). Misjonarze ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich budują Dom dla dzieci i młodzieży Albinoskiej w Tanzani. Rozwój prac budowlanych można śledzić wraz z księdzem Januszem Machotą SMA, który wszystko nadzoruje na placu budowy. Będzie to Dom dla ambitnych i zdeterminowanych dziewcząt i chłopców zmagających się na codzień z problemem albinizmu, którzy chcą zmienić nie tylko swoją sytuację życiową, ale co więcej, będą gotowi w przyszłości wziąć na siebie odpowiedzialność stałej pozytywnej transformacji społeczności tanzańskiej, by ta grupa znalazła w niej właściwe i godne dla siebie miejsce. Wspólnie możemy tworzyć "lepsze jutro" wpływając na poprawę jakości ich życia. Zachęcamy wszystkich do wsparcia budowy domu, w którym dzieci i młodzież dotknięte albinizmem będą się czuć bezpieczne, potrzebne i kochane. Prosimy o przelew tytułem „Lepsze jutro Albinosów” na numer konta: 71 1600 1127 1844 3996 6000 0001SMA, CChW „SOLIDARNI” Zachęcamy również do przekazania 1% podatku na ten szczytny cel. Wypełniając odpowiednią rubrykę w rocznym zeznaniu podatkowym PIT (28, 36, 36L, 37, 38), należy wpisać nasz numer KRS : 0000229579 a w rubryce cel szczegółowy : ,,Lepsze jutro Albinosów''. Dziękujemy! Dakar/Nowy Jork, 5 lipca 2017 r. – Dzieci stanowią ponad połowę z 12 mln osób, które każdego roku migrują w Afryce Zachodniej i Środkowej. 75% z nich pozostaje na obszarze Afryki Subsaharyjskiej, a mniej niż 1 na 5 decyduje się na podróż do Europy. W Afryce Zachodniej i Środkowej migruje więcej dzieci niż kiedykolwiek w historii.
Myślę, że nie ma na świecie społeczności bardziej świadomej wartości rodziny, niż społeczność afrykańska. Kiedyś w Angoli mówiło się, że dzieci to największe bogactwo każdego związku, że im więcej dzieci, tym lepiej. Było tak przede wszystkim dlatego, że te rodziny, w których rodziło się wiele dzieci, miały też dużo darmowej siły roboczej. Dzieci od najmłodszych lat pomagały w gospodarstwie, w pracach w polu i przy polowaniach, pasły bydło. W ten sposób liczba dzieci przekładała się wprost na pozycję ekonomiczną rodziny. Z upływem czasu w Angoli wiele się zmieniło. Przemianom ekonomicznym towarzyszyła masowa migracja ludności wiejskiej do miast. Mimo to – w porównaniu ze średnią w Europie czy Ameryce – rodziny w Angoli są nadal bardzo liczne. Dzieci wciąż zajmują bardzo ważne miejsce w rodzinie, choć nie patrzy się już na nie tylko jako na siłę roboczą. Teraz dzieci scalają małżeństwa. Mówi się, że jeśli w domu nie ma dzieci, to znaczy, że Bóg nie pobłogosławił tego związku. Inni mówią, że dom bez dzieci jest smutny i nie ma w nim światła. Brak dzieci to problem, który może prowadzić nawet do rozwodu, bo ktoś, kto nie chce albo nie może mieć dzieci, nie jest dobrym partnerem i nie jest mile widziany w rodzinie. W Angoli nie można wziąć ślubu, a potem nie stworzyć rodziny, czyli nie mieć potomstwa. Rodzina powstaje dopiero wtedy, gdy na świat przychodzą dzieci. W Angoli kobieta rodzi średnio siedmioro dzieci. Rodziny angolskie są bardzo zżyte. Już od małego rodzice uczą dzieci szacunku dla starszych i empatii. Dzieci muszą wiedzieć, że gdy matka i ojciec pracują, trzeba opiekować się młodszym rodzeństwem i w każdy inny sposób pomagać w domu. Szacunek jest więc w rodzinie obustronny – dorośli dbają o dzieci, o ich edukację i wyżywienie, a dzieci odwdzięczają się im, pomagając w domu. W Angoli bardzo poważa się też dziadków – prawie nikt nie wychowuje dzieci sam, zawsze zajmują się nimi również starsze pokolenia. Dużą rolę w wychowaniu dziecka odgrywa matka. To przede wszystkim Angolki zajmują się zapewnieniem godziwych warunków życia swoim dzieciom. Rola mężczyzn w procesie wychowania jest znacznie mniejsza. W Angoli najbardziej kreatywne są właśnie dzieci – to one robią sobie zabawki, wymyślają historie, tańczą przy każdej okazji. Jednak inaczej wygląda życie dzieci na wsi i w mieście. Rzecz jasna, na wsi, tradycja jest silniejsza. Niestety, obszary te nie są już takie same jak dawniej. Wieloletnia wojna domowa, która na szczęście już się zakończyła, odcisnęła swoje piętno właśnie na prowincji. Ja sam jako dziecko nie odczułem na sobie tego konfliktu, ponieważ wychowywałem się w Luandzie, gdzie nie dotarły działania wojenne. Wiele osób szukało wtedy schronienia w angolskiej stolicy. Dziś Angola dynamicznie się zmienia – staje się nowocześniejsza, a ludzie się bogacą. Widać to również w modelu rodziny, jednak przywiązanie do dzieci i do rodzinnych wartości pozostają niezmienne. mgr Pedro Lwitu Bras Kabanje
Dzieci są bardzo przyjazne, zazwyczaj lubią pozować do zdjęć i chcą, aby potem w aparacie pokazać im fotografie. Widać, że niczego się nie boją i są śmiałe. Zdecydowanie w Afryce łatwo jest nawiązać kontakt z mieszkańcami. Masajowie na Zanzibarze. Masaja poznacie po kolorowym stroju oraz dużej ilości ozdób. Liczba wyników dla zapytania 'dzieci w afryce': 10000+ our things Koło fortuny dzieci Klasa 2 Klasa 3 Angielski szkoła zajęcia w domu our things Pasujące pary dzieci Klasa 2 Klasa 3 Angielski szkoła zajęcia w domu Nasze zainteresowania Połącz w pary dzieci z niepełnosprawnością w stopniu lekkim polonistyczno-społeczna Zainteresowania Pasujące pary dzieci z niepełnosprawnością w stopniu lekkim polonistyczno-społeczna napewno? Krzyżówka dzieci Klasa 1 Klasa 2 Klasa 3 edukacja wczesnoskolna szkoła zabawa zajęcia w domu mario Labirynt dzieci Zerówka Klasa 1 Klasa 2 Klasa 3 Klasa 4 Klasa 5 Klasa 6 Klasa 7 Klasa 8 Gimnazjum Dorośli Liceum Technikum
Barbara - Gubin. Program polega na wolontariackiej działalności w Afryce polskiego dermatologa dr Anny Chałupczak-Winiarskiej. Głównym celem jest leczenie chorób skórnych i pasożytniczych oraz podejmowanie działań mających szerzyć profilaktykę w zakresie zakaźnych chorób skórnych. Beneficjentami pomocy są dzieci osierocone, z
W Kenii, podobnie jak w wielu innych krajach słabo rozwiniętych, pomoc socjalna nadal jest w powijakach. Są ośrodki, sierocińce, finansowane przez państwo, jednak w praktyce to bardziej „ochronki”, gdzie dzieci są doglądane, a ich liczba w danym ośrodku przekracza kilkadziesiąt, a nawet kilkaset. Nawet jeśli za prowadzenie takich ośrodków biorą się osoby z zapałem i chęcią zmiany (lub właściwe osoby są wyznaczane na te stanowiska), w zetknięciu z rzeczywistością ideały upadają szybko. Od roku 2015 wspieramy dzieci – zdrowie oraz niepełnosprawne z sierocińca w Nakuru w Kenii. Sierociniec powstał w kwietniu 2011 roku na obrzeżach miasta. Wyróżnia się na tle podobnych struktur w kraju przede wszystkim tym, że przyjmuje dzieci bardzo małe (od narodzin do kilku lat życia) oraz dzieci niepełnosprawne – w tym dzieci z porażeniem mózgowym. Jest prowadzony przez jej męża oraz jedną z ich córek. Pomagają im 4 opiekunki oraz chłopak, który w zamian za mieszkanie i wyżywienie pilnuje domu i wykonuje drobne prace domowe. Do tej pory placówka funkcjonowała głównie z datków otrzymywanych od kilku byłych wolontariuszy oraz darowizn pochodzących od bogatszych rodzin kenijskich z okolicy, ale małżeństwo dokłada wszelkich starań, żeby ich dom był samowystarczalny. Posiadają 20 przepiórek, których jajka sprzedają okolicznym rodzinom. W połowie 2015 roku rozpoczęli także niewielką produkcję jogurtu na potrzeby własne oraz odsprzedaży. Mimo tego nieustannie brakuje stałych funduszy, które zabezpieczałyby podstawowe potrzeby bytowe ich placówki. I tu wkroczyła Fundacja z pomocą skierowaną na zaspokojenie podstawowych potrzeb dzieci. Jako Rodzic adopcyjny jesteś ważny, choć w tym przypadku nie jest to program adopcyjny – edukacyjny, a bardziej wsparcie bytu dzieci chorych. Dom dziecka prowadzony przez Reginę nie jest państwową, a prywatną placówką. Założonym z potrzeby serca. Dzięki temu nie musi być w nim minimum 35 dzieci, a kilkanaście. Taka ilość pozwala zapewnić wszystkim niezbędne minimum matczynej troski i zainteresowania oraz poczucia wspólnoty z „rodzeństwem”. Relacje są zachowane, łatwiej także dostrzec emocje i potrzeby wszystkich dookoła, by zareagować na czas. Regina i jej mąż wzięli także na siebie najtrudniejsze – pomoc dzieciom z niepełnosprawnościami, także zaawansowanymi. One mają podwójnie trudno – nie tylko sieroty, ale także jako dzieci w rodzinach. Niepełnosprawność jest piętnowana, lokalne wierzenia mówią o karze, a zabobony najgorszego sortu wskazują także na konieczność uśmiercania „takich” dzieci zanim sprowadzą zły omen na rodzine lub wioskę. Sytuacje bywają dramatyczne. Mieliśmy i mamy do czynienia z kilkudziesięcioma placówkami w krajach Globalnego Południa (m,in, Afryki) i w 99% placówki te przyjmują dzieci i..zatrzymują je. Po prostu. Do pełnoletności. Tak po prostu jest. Sieroty trafiają pod kuratelę i należy na nie łożyć do pełnoletności właśnie w domach dziecka i ośrodkach opiekuńczych lub wychowawczych. Odchodzą jako osoby pełnoletnie lub uciekają jako nastolatki, a niejednokrotnie kilka lat przez osiągnięciem dojrzałości. Faktem jest, że dokumentowanie urodzin dzieci, przejmowanie opieki prawnej nad dzieckiem, które zostało bez rodziców etc odbywa się tam na zasadach nieznanych ludziom w Europie. Dzieci w dużej mierze traktowane są jak „rzeczy” – szczególnie na terenach wiejskich – a opiekę nad nimi przejmuje członek rodziny lub ktoś z wioski, w zależności od tego kto ma takie możliwości, poziom empatii lub potrzebę wzięcia do siebie dodatkowych rąk. Pobudki bywają różne – jak wszędzie – i już nie dziwią. Posiadanie dzieci pod opieką i trzymanie ich w placówkach ma uzasadnienie ekonomiczne. A sytuacja prawna dzieci nie ulega zmianie, bo nikt się o to nie stara.. To problem wielu placówek, choć mało sie o tym pisze. Całe szczęście nie wszystkich. Regina złamała schemat. Okazało się, że zbudowanie dziecku dokumentacji nie jest syzyfową pracą. Jej celem nie jest zatrzymanie dzieci, a znalezieni im rodziny. Jak sama mówi – tylko w dobrej rodzinie dziecko ma szanse dojrzewać prawidłowo i rozwinąć skrzydła. Dlatego właśnie jej celem jest przede wszystkim faktyczna adopcja dzieci. Regina wyszukuje rodziny Kenijskie, które borykają się z problemem bezpłodności lub mogą adoptować kolejne i są w stanie zapewnić dziecku miłość „na wyłączność „i dobry start. Jako były pracownik socjalny nie pragnie „ochronki”, a przygotowuje przygarnięte, znalezione, przyniesione lub przyprowadzone dzieci do życia w rodzinie. Nie jest to łatwe, szczególnie w przypadku dzieci z rodzin patologicznych, które nie chcą zrzec się praw rodzicielskich lub dzieci znalezionych na śmietniku, porwanych, dzieci ulicy. Nie jest to jednak niemożliwe i z sukcesem wprowadza plany w życie od 5 lat. Kilku Podopiecznych juz znalazło domy rodzinne. Wcześniej możliwe były także adopcje międzynarodowe (głównie kraje skandynawskie, z którym jest podpisana przez Kenię stosowna umowa(, ale od listopada 2014 rząd Kenii wstrzymał procesy adopcji międzynarodowych i czekamy na wznowienie, ale to na pewno potrwa. Ważne jest także, że w Kenii praktycznie niemożliwa jest adopcja dziecka chorego, chyba, że właśnie poza granice kraju. Dlatego dzieci niepełnosprawne, które Regina wzięła i weźmie pod swoje skrzydła, zostaną z nią i jej rodziną być może do końca życia, jeśli prawnie nie uda się przeprowadzić adopcji. To na jej barki spoczywa ich utrzymanie, wychowanie i otoczenie miłością. I ma tego świadomość dlatego szuka wsparcia osób indywidualnych, takich jak Ty. Dzieci chodzą do szkoły, przedszkola lub są pod opieką Reginy – w zależności od wieku. Można przystąpić do adopcji niepełnej – czyli opłacać część kosztów. Można także pomóc w formie stałego zlecenia lub jednorazowo w wybudowaniu im domu, szczegóły tutaj: Koszt adopcji dziecka z Nakuru to ok 59-60 USD miesięcznie (ok. 230 zł). Koszt roczny to 700 USD (za rok kalendarzowy). Płatności można dokonywać w dowolnych ratach lub w całości. Ważna jest decyzja, któremu z naszych dzieci chcą Państwo pomóc. Można wysłać do nas maila, w którym określi się preferowaną płeć dziecka. Jesteś zdecydowany na bycie Rodzicem lub nie znalazłeś ważnej dla siebie informacji w naszych zakładkach? Napisz na adopcja@
Badanie przeprowadzone przez Expat Insider wykazało, że emigranci w Nigerii należą do najlepiej zarabiających na świecie. Ponad 12% osób, które wzięły udział w ankiecie, stwierdziło, że w zeszłym roku zgromadziło ponad 250,000 XNUMX dolarów. Badanie pokazuje, że Nigeria jest jednym z najlepiej opłacanych krajów w Afryce.
Strona głównarecenzja książekPoznajemy Afrykę Za nami już podboje Australii i Azji... dziś pora przedstawić gorącą Afrykę a co to oznacza? Dziś półmetek zabawy w 7 bajek dookoła świata! Coraz bliżej końca a szkoda... bo projekt bardzo nam się spodobał! Nasze dzieciaki bardzo lubią zwierzaki więc warsztat będzie opierał się na zwierzętach Afryki a pomoże nam w tym książeczka Afrykańskie safari. Dzieci (nie mogło zabraknąć Julki i Sebastiana) z wielkim zainteresowaniem przeglądały kolejne strony książki. Mówiły, opowiadały co widziały na obrazkach, odpowiadali na pytania a później z wielkim zaciekawieniem słuchali jak dorosły im czyta. Jako pomoc posłużyły nam również książeczki Zwierzęta z sawanny oraz Moda na sawannie, w których dzieciaki również miały okazję poznać zwierzęta żyjące w Afryce. Do wspólnej zabawy... powiedzmy do przeglądania książek dołączyła nasza mała Ola. Znaleźliśmy dla niej książeczkę Dżungla Ola z wielkim zaciekawieniem przeglądała swoją książeczkę a wszystko to za sprawą bardzo kolorowych obrazków i błyszczących wypustek, które niesamowicie przyciągają wzrok maluchów. Walory smakowe również sprawdziła ;-) Po zaprzyjaźnieniu się ze zwierzętami safari rozpoczęły się zabawy twórcze z nimi związane. I tak na początek puzzle. Przygotowane przez nas zwierzątka w formie puzzli dzieciaki przyklejały na kartkę. Julka wylosowała papugę i hipopotama. Kubie trafił się krokodyl i małpka. Sebastianowi natomiast dostał się lew i żyrafa. Puzzle te posłużyły nam później do wspólnej zabawy w kalambury. Jedno z dzieci losowało kartkę ze zwierzątkiem i jego zadaniem było tak opisać to zwierzątko aby pozostałe dzieci odgadły je. Zabawa wyśmienita, ubaw gwarantowany! Następnie dzieciaki z lekką pomocą mam wykonały lwy. Do wykonania lwa potrzebowaliśmy: - papierowe talerzyki - farbki - papier kolorowy - nożyczki i klej. Dzieci pomalowały talerzyki na pomarańczowo bądź żółto. Gdy talerzyki schły, na kartkach odrysowywały swoje dłonie, które po wycięciu i przyklejeniu do talerzyków stanowiły grzywę lwa. Na koniec przykleili oczy i nos. Nasze słodkie i niegroźne lwy prezentowały się tak... Skoro byliśmy już w temacie łapek to nie mogło zabraknąć zwierzątek z nich odbitych. Mamusie wykończyły detale a dzieci były w siódmym niebie, że z ich łapek powstały zwierzaki. Udało nam się stworzyć ulubionego lwa Kuby, słonia Julci i piękną żyrafę Sebastiana. Na sam koniec jako deser przygotowałyśmy dla dzieci niespodziankę. Z plastikowych butelek przygotowałam im takie oto cuś... Kuba na widok tego czegoś krzyczał... jaki fajny dźwig! I to by było tyle w tym temacie :P Żartuję ;-) Dzieciaki posmarowały to coś klejem, okleiły bibułą i przykleiły łatki... już wiecie co powstało? Tak/Nie? Nie ważne jaka padła odpowiedź... popatrzcie! I co zgadliście? Z plastikowych butelek powstała nam ekologiczna żyrafa! Nam się ona niesamowicie podoba a Wam? I na tym zakończyliśmy przygodę na safari! Dzieciaki poznały zwierzaki żyjące w Afryce... zwierzaki te znały już wcześniej ale nie wiedzieli, że żyją one akurat tam. Za tydzień spotykamy się w Europie... u nas będzie wybuchowo :D Ciekawi? Do zobaczenia za tydzień ;-) Tymczasem... ... zaglądnijcie do innych uczestniczek projektu!
Opaska odblaskowa dla dzieci w Afryce. Każdego wieczoru, który w Afryce zapada tuż po godz. 18.00, dochodzi do wielu potrąceń, w tym śmiertelnych. Tragedii można uniknąć w prosty sposób, przekazując dzieciom opaski odblaskowe. Dzieci chętnie je noszą, są widoczne na nieoświetlonych ulicach i drogach. Jestem Misjonarką Świecką stowarzyszoną ze Stowarzyszeniem Misji Afrykańskich (SMA). Od kwietnia 2015 r. mieszkam i pracuję na Misji Bugisi. Kilka miesięcy temu mogliście Państwo przeczytać o młodych Katolikach, z którymi współpracuję tu na misji i poza nią – w szkołach. Dziś chciałabym opowiedzieć o innej grupie młodzieży, do której jestem posłana. Kilka lat temu na misji Bugisi, za pośrednictwem SMA, rozpoczęty został program pomocy dzieciom z ubogich rodzin – Program „Duchowej Adopcji dziecka w Afryce”. Koordynatorami projektu początkowo byli księża SMA, a później włączyły się w to osoby świeckie. Celem Programu jest dotarcie do dzieci z rodzin, które potrzebują szczególnego wsparcia duchowego i materialnego. Dzieciom tym staramy się zapewnić konieczne środki, aby mogły zdobyć wykształcenie, a w przyszłości swoją pracą i postawą budować społeczeństwo Tanzanii jako świadomi obywatele, wrażliwi sąsiedzi, kochający swoje rodziny rodzice. Bugisi jest misją położoną pomiędzy innymi wioskami w regionie Shinyanga, zamieszkałym głównie przez plemię Sukuma – w północno–zachodniej części kraju. Mieszkańcy tego terenu utrzymują się z rolnictwa, ich dochód zależny jest od ilości zebranych plonów. Na polach uprawnych widać głównie kukurydzę i ryż, czasami słodkie ziemniaki (bataty), kasawę (maniok, tapiokę). Jada się również pomidory, różne gatunki roślin zielonych jak kapustę, szpinak, oberżynę, marchew, okrę – jednak hodowanie takich warzyw nie przynosi dużego dochodu rolnikom i ich rodzinom. Plony sprzedawane w większych ilościach, które mogą przynieść zysk to właśnie kukurydza lub ryż. A te rośliny potrzebują sporych zasobów wody, aby urosnąć. W ubiegłym roku opady deszczu były bardzo rzadkie i skąpe, zasadzone zboża uschły, zanim pojawiły się ziarna. Rolnicy musieli czekać do kolejnej pory deszczowej, która pojawiła się pod koniec roku. Odczuwalny był głód panujący w kraju. W wielu rodzinach posiłek jadało się raz dziennie. Dzieci jednak nie przestają chodzić do szkoły, nawet kiedy są głodne. Innym ważnym elementem kultury plemienia Sukuma jest większe znaczenie płci męskiej, co ma istotny wpływ na styl życia. Chłopiec jest ważniejszym dzieckiem niż dziewczynka w rodzinie, otrzymuje więcej uwagi od obojga rodziców. Większość uczniów w szkołach stanowią chłopcy. Dziewczęta, zwłaszcza z terenów wiejskich, często nie są posyłane do szkoły. Rodzice pozostawiają je w domach, aby zajmowały się dziećmi i domem oraz pracowały w polu. Tak tradycyjnie postrzega się rolę kobiety w tym społeczeństwie. Brak wykształcenia uniemożliwia zdobycie dobrze płatnej pracy, a w znaczeniu globalnym - rozwój rejonu Shinyanga. Wiele dziewcząt musi przerwać naukę z różnego rodzaju powodów, wśród których bardzo częstym jest poczęcie dziecka. Mama ma się zajmować dzieckiem, a nie nauką. Nie musi wyjść za mąż, ale ma się zaopiekować nowym życiem, które rozwija się pod jej sercem. Prawo Tanzanii zabrania kontynuację nauki dziewczynie, która spodziewa się dziecka. Wewnętrzne regulacje różnego rodzaju szkół często wprowadzają zasadę dla chłopców, według której ojciec tego dziecka również nie może pozostać w szkole. Niestety, zdarzają się sytuacje, że młoda dziewczyna zostaje wykorzystana seksualnie i właśnie wtedy dochodzi do poczęcia. Dobra współpraca rodziców i nauczycieli pomaga uniknąć sytuacji, w której młoda osoba staje przed dramatycznymi wyborami życiowymi, które ją przerastają. Również rola Kościoła jest tutaj ważna, a w niej - wychowanie do czystości. Sama sytuacja szkolnictwa nadal wymaga licznych zmian. Ponad 10 lat temu, jako realizację celów milenijnych, rząd Tanzanii zaczął budowę szkół średnich. Powstały ich setki w całym kraju, jednak nie ma dotąd wystarczającej liczby nauczycieli. Przygotowanie ludzi do pracy w sektorze edukacji zajmuje więcej czasu niż zbudowanie budynków. Często klasy liczą 60 uczniów, nawet w szkołach prywatnych. Kolejny problem stanowi język: w szkołach podstawowych lekcje odbywają się w języku swahili, natomiast w szkołach średnich obowiązuje język angielski. Powoduje to trudności w zrozumieniu treści lekcji, treści podręczników, więc wyniki egzaminów państwowych są bardzo niskie. Brakuje też książek, podręczników, słowników i innych pomocy. Szkoły prywatne cieszą się dobrą opinią, a ich uczniowie zdobywają dobre wyniki na końcowych egzaminach państwowych. Jednak wymagają wnoszenia opłat za czesne oraz internat, które wielokrotnie przekraczają możliwości rodzin z terenu naszej Misji. Trudności finansowe rodzin powoduje również duża zachorowalność na AIDS. W naszej przychodni zdrowia, do której zgłaszają się osoby z wiosek otaczających misję, zarejestrowanych jest ponad 2000 osób zarażonych wirusem HIV lub chorych na AIDS. Z powodów pogarszającego się stanu zdrowia chorzy rodzice nie są w stanie zapewnić pieniędzy na edukację swoich dzieci. AIDS oraz inne choroby powodują również osierocenie dzieci. W tym roku z naszej parafii opieką zostało objętych 40 dzieci uczęszczających do szkół średnich i collegiów. Uczniowie utrzymują korespondencję z darczyńcami – rodzicami adopcyjnymi za pośrednictwem misjonarzy - księży i świeckich. Są bardzo wdzięczni za otrzymaną pomoc finansową, ale też za modlitwę – co często podkreślają podczas spotkań ze mną. Od dwóch lat prowadzimy dla nich również spotkania formacyjne: dni skupienia połączone z warsztatami rozwoju osobistego. Sami zgłosili potrzebę spotkań, żeby wspólnie modlić się, ale też rozmawiać na tematy, które są dla nich ważne, np. o okresie dorastania, wartościach, o tym jak pracować nad swoim rozwojem, aby być dobrym człowiekiem. Chcielibyśmy móc pomagać kolejnym dzieciom w potrzebie. Jednak istnienie Programu zależne jest od otwartości serc ludzi dobrej woli, którzy chcieliby zaangażować się w nasze działania. Dzieciom potrzebne są głównie pieniądze na opłacenie czesnego w szkole i internatu. Duża część rodzin mieszka zbyt daleko od szkoły, aby dziecko mogło wracać do domu każdego dnia. Pieniędzy nie przekazujemy bugisyjskim rodzinom, trafiają one od misjonarzy bezpośrednio do szkół. Doraźnie kupujemy studentom jedzenie, lampki solarowe (kiedy w pokojach nie mają elektryczności), opłacamy rachunek za energię elektryczną (tam, gdzie doprowadzone są przewody), aby po zakończonych lekcjach mogli wieczorami się uczyć. Czasami kupujemy też zeszyty, papier xero, ubrania, buty. Od sierpnia ubiegłego roku na samej misji funkcjonuje mała sala z biblioteczką, do której kupujemy książki – podręczniki szkolne i słowniki. Jest to bezpieczne i zaciszne miejsce, w którym nasi uczniowie mogą uczyć się popołudniami i w dni wolne od nauki szkolnej. Studenci zgłaszają jednak potrzebę zakupu jeszcze większej ilości książek. Program, można wspierać na różne sposoby: - poprzez modlitwę za naszą młodzież i osoby, które z nimi pracują, jak również za całe dzieło misyjne w Afryce – codziennie potrzebujemy pomocy Bożej w naszej pracy, dzieci też o to proszą i pokładają wielką nadzieję w Panu, mając świadomość, jak ważny jest dar modlitwy; - przekazując jednorazowo lub kilkukrotnie dowolną kwotę pieniężną. Dla nas ważna jest każda złotówka, – pieniądze zebrane w środowiskach pracy, życia codziennego, w parafiach, wspólnotach czy prywatne ofiary można wysyłać na konto organizacji koordynującej pracę projektu: Stowarzyszenie Misji Afrykańskich, Centrum Charytatywno – Wolontariackie „SOLIDARNI”, ul. Warszawska 826, 05-083 ZABORÓW, nr rachunku bankowego: 71 1600 1127 1844 3996 6000 0001 Za każdą formę pomocy serdecznie dziękujemy i zanosimy nasze modlitwy za darczyńców do naszego Ojca w Niebie. Więcej informacji o Programie można uzyskać pod adresem internetowym: w zakładce „Duchowa Adopcja Dziecka w Afryce”. . 469 260 155 55 375 412 379 235

dzieci w afryce domy